25 października 2012

Ale laska

Rzadko zdarza mi się spędzać czas godzinami śledząc z wypiekami na policzkach tzw. pochody wieszaków w ramach różnych Feszyn Łików, Mediolanów i innych modowych wynalazków.

Przyznaję się do kompletnej nieznajomości gorących nazwisk, wszelkiego modowego know-how i tego, czy deseń w groszki jest foxy i czy czerwony beret w motylki będzie pasował do różowych gaci w prążki. W gruncie rzeczy mam to w głębokim poważaniu i prędzej nawiązałabym ognistą dyskusję na temat zeszłorocznych opadów śniegu niż dała się porwać dywagacjom na temat modowych trendów.

Stąd też nazwisko niejakiej Iriny Shayk aż do dzisiaj było mi tak nieznane, jak i tajniki fizyki kwantowej, ale błąkając się po internetowych bezdrożach i czekając aż drogi koteczek (który to w przypływie nagłej i nieoczekiwanej miłości postanowił umościć sobie legowisko do spania na mych własnych nogach) postanowi wreszcie zleźć mi z kolan umożliwiając wysikanie się, trafiłam na zdjęcia ponętnie gnącej swe ciało pani...




...i niech no ktoś powie, że owe gięte pozy nie kojarzą się choć trochę z tym:


Jeśli więc jakaś agencja miałaby chęć zwerbować mą utalentowaną modelkę, chętnie służę pomocą w nawiązywaniu kontaktów biznesowych;)



A propos gorących lasek:


:)


2 komentarze:

  1. Haha! Rzeczywiście nieźle się wygina ta Twoja kocia modelka;))
    A mój Lucek był inspiracją dla Tycjana ;) http://maskotkaipieska.blogspot.com/2012/07/kot-w-sztuce.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej drogi Tycjan nie miał porządnego kota pod ręką i zgarnął do pozowania pierwszą lepszą pannę :P

      Usuń