W wyniku wymuszonego
okolicznościami remontu, wskutek wybitnych umiejętności negocjacyjnych
(mła, ekhm, ekhm...) i podatnego gruntu na owe umiejętności (mesje O.), a także służalczego zniewolenia (Człowiek posiada kota? A skądże! To kot
ma człowieka!), w ramach nowego arrangementu
przestrzeni życiowej, u pana stolarza zamówiono Półki Dla Kota.
Półki Dla Kota to
zrealizowana w stolarskiej formie impulsywna myśl, iż „Słuchaj, O., koty uwielbiają patrzeć na świat z wysokości. Zamówmy
półki na wymiar, na których nasz zwierz mógłby się legalnie wylegiwać 2,5 metra nad
podłogą patrząc sobie na nas i zaokienny świat z góry”. Chłop nie dał się
długo prosić, pomyślał, obmierzył, wymierzył, zamówił, wyczekał, odebrał, wyczyścił,
wywiercił i zamontował.
Dwie porządne drewniane
półki, zawieszone asymetrycznie na ścianie, wyściełane miękką szmatą, co by
sobie kotek dupiny nie odgniótł.
Tymczasem… kotek w tejże
dupinie ma ów stolarski wypas.
Półki sterczą nam ze ściany, Kota nie wykazuje ni grama
zainteresowania, choć mogłaby się realizować w skokach na wysokościach i spoglądaniu z dwóch metrów z hakiem na swój
durny personel.
Widzimy wyraźnie, że
wypisz wymaluj jak z kojcem było, który raz zakupiony w szlachetnej intencji,
równie szlachetnie przeleżał sobie długie miesiące niezagospodarowany, gdyż Kota
wolała ułożyć się bodaj na gołym betonie, niż wyciągać gnaty w tekstyliach.
Cóż.
I rób tu człowieku
prezenty swojemu zwierzęciu…
(...)
No to poszłam.
Akurat, taki los, po lewej było łóżko.
No to skorzystałam.
Dwie godziny drzemki.
Trzy godziny później padłam znowu do spania jak nieżywa.
Jakbym nie spała od trzech miesięcy.
(...)
Przedpierwszolistopadowy obłęd w sklepach, marketach, kioskach, centrach, bazarach...
Marketingowe zacięcie widać generuje ucisk na opony mózgowe u co niektórych.
Nic, tylko brać.
Hurtowo.