Mission accomplished jednym słowem.
Jak najbardziej była to wolna niedziela - bez pośpiechu, ciśnienia, popędzania, muszę to, muszę tamto czy owamto.
Nawet zwyczajowo pojawiające się w takich okolicznościach wyrzuty sumienia ( jak to, nie machnę nawet palcem w bucie?! jak to, totalne nieróbstwo?!) zepchnęłam w największe czeluście jestestwa i postanowiłam ogłuchnąć, oślepnąć i wyłączyć wszelkie receptory.
I tak oto lista zadań była dziś zwięzła i konkretna.
Najgorsze, że po najfajniejszej nawet niedzieli przychodzi ta łajza cholerna, poniedziałek.
No cóż...
Miłego poniedzialku! Na pewno się do niego przyzwyczaisz (w piątek)
OdpowiedzUsuń;-)
Już w piątek? Tak szybko? Bosko;)
OdpowiedzUsuńmiłego weekenduuuuuu :)
OdpowiedzUsuń