TV włączone, leci jakiś program z cyklu "Jak właściwie traktować własną squaw":
-"...i żeby on czasem spontanicznie kwiatki jakieś przyniósł własnej kobiecie - taki nagły gest bywa niezwykle miły."
Ż (z pewnym żalem): - ... żeby to który chłop wbił sobie do łba, zakodował i uskuteczniał...
O: A proszsz cię bardzo. (chwytając w łapy flamaster i podsuwając sobie kartkę papieru)
I tak oto otrzymałam bukiet bujnego kwiecia.
Lecę po wazon;)
bo, wiesz, ten Twójony to kwiatków nie przynosi bo pewnie boi się, że kot ci je zje... więc naucz go, że róże to nie koniecznie (koty uwielbiają róże) ale tulipanki to może :) żonkilki też raczej kota nie wzruszą, a Ciebie jak bardzo :) mój czasem jak idzie latem rano na rynek po szczypiorek do jajecznicy to wróci z kwiatkami :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że gdyby mój poszedł na rynek to otrzymałabym raczej ów szczypiorek do wazonu :P
UsuńNie wiem czy sobie zdajecie sprawę, ale ja czytam te posty. I komentarze też! :P
OdpowiedzUsuńOny